16 października 2018, 09:12
Tak... spóźniłem się ze spłatą raty kredytu hipotecznego .. całę 3 dni.... słownie - trzy dni. Bank ściągnął mi ze skojażonego subkonta równowartość zaległej raty przeliczoną na euro (kredyt spłacam w euro) po złodziejskim kursie... po czym gdy wymienione w kantorze eurosy spłynęły na konto walutowe z którego obsługuję spłatę kredytu, bank pobrał równierz i te środki.... skontaktowałem się z bankiem i otrzymałem informacje, że muszę złożyć oficjalną prośbę o wyjaśnienie sprawy.. bank ma na odpowiedź 30 a w szczególnie skąplikowanych sytuacjach 60 dni... domykam budżet domowy z reguły pod kreską i nagła strata 600 zł sprawia że nie będę miał co do przysłowiowego gara włożyć... Jak to jest, że można tak bez skrupułów zabrać komuś z konta wszystko co się chce (to jest oczywista pomyłka bankowa) a potem bujać klienta przez 60 dni.... Ten świat zaczyna mnie przerastać... to wszystko co się dzieje dookoła zaczyna mi przypominać świat apokalipsy, świat w którym każdy jest samotną twierdzą wystawioną na nierówny pojedynek z otaczającym oceanem niesprzyjających spraw.... przytłacza mnie to, tłamsi, odbiera chęć do życia... ktoskto powinien być partnerem, wyciągać pomocną dłoń - nagle okrada w białych rękawiczkach, wykorzystuje fakt że w zaufaniu powierzyłeś mu swoje pieniądze...