Najnowsze wpisy


Po filmie braci Sekielskich
31 maja 2019, 07:47

Obejżałem film, bez szczególnych emocji, bez napięcia towarzyszącego ofiarom, bez rozdrapywania ran, bez traumy, bez łez i rozczulania się nad sobą. 

Czytam wszystkie głosy w rozpętanej nagonce, czytam wszystkie komentarze, wszystkie posty, wpisy, bluzgi i obrony .... czytam to wszystko i boli mnie .. boli mnie to, że wszyscy skupiają się na sprawcach.

Nie usłyszałem głosu, który zatroszczyłby się o ofiary, o to co czują, o to jak sobie radzą ze swojatraumą, jak przeżywają swoje upodmiotowienie, jak skeljają swoje stale rozpadające się życie... nikt nie pochylił się nad bólem który noszą w sobie po 20,30, 50 lat... wstrząsnął mną film o ofierze prałata z gdańska, odwiedzając miejsce gdzie ten zwyrodnialec ją wykorzystał, przeżywa to na nowo, w filmie oko kamery pokazuje jak się rozpada na kawałki, rozstrzęsiona ucieka z tego pomieszczenia to mnie zabolało, to sprawiło smutek, ból, pozwoliłem sobie na komfort łzawego smutku... 

Mam świadomość, że ofiary jeśli stać je na jakikolwiek gest obrony - skupia się on jedynie na zaopiekowaniu się sobą, czasami na ukierunkowanym ataku na osobę sprawcy (czasami kończy się to obaleniem pomnika), jednak ofiary nie są w stanie zrobić wysiłku aby się zjednoczyć, aby zadbać o swoje poczucie godnosci, tak systemowo, tak w zorganizowany sposób... osoby które nie przeżyły traumy, nawet wstrząśnięte naszymi doświadczeniami nigdy nie zrozumieją, że nie potrzebujemy skupiania się na sprawcach.. chcemy ich nie widzieć, nie chcemy o nich słyszeć.... czasami tylko chcemy z siebie wydalić cały bród którym nas one oblepiły.. chcemy mówić o naszym poniżeniu, o naszych odczuciach... tylko ze mało kogo to obchodzi... 

Mam świadomość, że autorzy filmu "Tylko nie mów nikomu" dokonali kolejengo gwałtu na tych pokrzywdzonych osobach..  jak trzeba być bezdusznym aby kazać się nieprzygotowanej kobiecie konfrontować ze swoim oprawcą? Jak trzeba być zapatrzonym we własny zysk, we własny bizness, we własne dzieło filmowe aby nakłonić ją do kłamstwa (wiedziała ze nagrywa, wiedziałą że mąż z którym byłą jest podstawiony.. nawet w chwili traumatycznej ucieczki nie przerywa kręcenia)... zastanawiam się, jak się poczuje ta kobieta, gdy dotrze do niej, że po raz kolejny została wykorzystana? Sekielscy zgwałcili ją tak samo jak ksiadz... tylko czy ktoś to kiedykolwiek rozliczy?? 

Rozpaczam nad ofiarami, płaczę nad ich bólem, serce mi się rozdziera na myśl, że są osamotnieni ze swoimi przeżyciami i że tylko spotykając kogoś z podobną historią mogą się wygadać z poczuciem że ta druga strona zrozumie .... 

 

 

Kradzierz bankowa
16 października 2018, 09:12

Tak... spóźniłem się ze spłatą raty kredytu hipotecznego .. całę 3 dni.... słownie - trzy dni. Bank ściągnął mi ze skojażonego subkonta równowartość zaległej raty przeliczoną na euro (kredyt spłacam w euro) po złodziejskim kursie... po czym gdy wymienione w kantorze eurosy spłynęły na konto walutowe z którego obsługuję spłatę kredytu, bank pobrał równierz i te środki.... skontaktowałem się z bankiem i otrzymałem informacje, że muszę złożyć oficjalną prośbę o wyjaśnienie sprawy.. bank ma na odpowiedź 30 a w szczególnie skąplikowanych sytuacjach 60 dni... domykam budżet domowy z reguły pod kreską i nagła strata 600 zł sprawia że nie będę miał co do przysłowiowego gara włożyć...  Jak to jest, że można tak bez skrupułów zabrać komuś z konta wszystko co się chce (to jest oczywista pomyłka bankowa) a potem bujać klienta przez 60 dni.... Ten świat zaczyna mnie przerastać... to wszystko co się dzieje dookoła zaczyna mi przypominać świat apokalipsy, świat w którym każdy jest samotną twierdzą wystawioną na nierówny pojedynek z otaczającym oceanem niesprzyjających spraw.... przytłacza mnie to, tłamsi, odbiera chęć do życia... ktoskto powinien być partnerem, wyciągać pomocną dłoń - nagle okrada w białych rękawiczkach, wykorzystuje fakt że w zaufaniu powierzyłeś mu swoje pieniądze... 

 

Molestowanie
15 października 2018, 11:30

Dziś na stronie jednego z prezydentów miast - ubiegajacych się o reelekcję zobaczyłem filmik gdzie Pan Prezydent gra na akordeonie w towarzystwie pewnego zespołu ludowego. Kierownictwo artystyczne, muzyczne w owym  zespole prymuje człowiek który molestował mnie w dzieciństwie. Myślałem, że uporałem się z przeszłoscią, jednak ten film unaocznił mi jak bardzo się mylę... zasklepione rany pod strupem palą nadal żywym ogniem, smutek nadal mnie przepełnia... nie potrafię sobie poradzić z tymi uczuciami.... miałem 12 albo 13 lat gdy to się stało.. uczęszczałem do ogniska muzycznego w mieście wojewódzkim a pan był nauczycielem instrumentu.. bardzo szybko zajecia z nauki gry przerodziły się w obmacywanki... brudne łapy w majtkach obsceniczne pytania.... i ta paskudna atmosfera, poczucie że coś jest nie tak, że sprawy nie mają się tak jak miećpowinny a jednocześnie starch o wyznanie "takich" spraw przed rodzicami dumnymi, że dziecko kształci się na muzyka.... dobre sobie. Do dziś na wspomnienie tamtych scen coś ściska mnie za gardło, brzuch nicuje się na drugą stronę.... smutne, ze nie mam z kim o tym porozmawaić .. nikt kto tego nie przeżył, nie zrozumie co czuje człowiek w takich momentach.. że wali się misternie budowane życie, że jedno takie zdarzenie rozwala spokój duszy, że burzy cału porządek świata, rozwala to co się udało osiagnac wytężoną pracą, wyrzeczeniami, ogromnym wysiłkiem... powoduje, że chce się rzucić w odmęt, zapomnieć... pozwolić, by doświadczenie upodlenia, zezwierzęcenia, totalnego haosu serca zwiodło mnie na same dno.. pozowlić by inni zrobili z moim ciałem co zechcą byle dali mi zapomnienie... oddać się hedonistycznemu wirowi doświadczeń, mirażowi doznań. SMutek, Smutek, SMUTEK!!!!

 

Przemijalność
08 października 2018, 09:24

Przemijamy, jak każda forma życia, dziś jesteśmy, jutro nie pozostanie po nas żaden ślad. Jesień naocznie pokazuje jak nietrwałe jest życie i jak łątwo poddaje się zimie. 

Ostatnio przyglądałem się córce, która chowała głowę pod bluzę mamy twierdząc że chce z powrotem do brzuszka... całe życie biegniemy uciekajac od miejsca gdzie się zaczęło, boimy się przyznać przed znajomymi, najbliższymi, rodziną, przed samymi sobą że tęsknimy do tego stanu poczucia bezpieczeństwa, beztroski, zaopiekowania, miłości.... kto uważa inaczej nie jest szczery z zsamym sobą... oswajam się z momentem, gdy osiągnę kres wędrówki i wraz z ostatnim tchnieniem wydam swą duszę na sąd.... oswajam się z myślą o odejściu o tym że to co nieuniknione nadejdzie któegoś dnia, że przyjdzie pozostawic niedokończone sprawy, bałagan w piwnicy chciałbym mieć poczucie, ze ktoś wyleję choćby łzę szczerą, lecz ralistą będąc wiem tylko o tym iż poozstawię po sobie zgliszcza wypalonych serc i zawistny uśmiech nieszczerego smutku który z przekąsem będzie wypominał słabości. Boję się pamięci skalanej, skrzywionej przez pryzmat mojego uzależnienia.. 

 

Samotność wrodzona
12 września 2018, 12:48

Jestem samotny od wielu lat, praktycznie odkąd pamętam. Zawsze z poczuciem oderwania, wyalienowania, zawsze jakby niechciany, spogladajacy na swoje życie jakby z boku, zmuszony do walki o siebie samego. Po 45 latach życia jestem tym zmęczony, nawet 20 lat małżeństwa i 10 ojcostwa nie zapełniły pustki. Nie potrafię określić się kim chcę być jako mąż, jako rodzic, jako partner. Codzienne relacje partnerskie zabiły we mnie takie męskie cecy jak: bycie przewodnikiem, ostoja spokoju i rozwagi, decydowanie o finansach, współdecydowanie o sprawach naszych dzieci. Wracam po pracy do domu i mogę wykonywać czynnosci dotychczas traktowane jako kobiece : prasować ciuchy dzieci , swoje i zony, myć łazienkę, pomagać w kuchni, zmywać gary, czy ogarniać powszechny bałagan... oczywiście gdy potrzeba robię jako hydraulik, monter, malarz, tapeciasz, kafelkarz i elektryk ale tylko gdy jest potrzeba. Jak zmienić poczucie permamentnej porażki, zmęczeinia jak odnaleźć sens w swoim życiu. Stale chodzę z tym pytaniem w sercu... stale poszukuję... choć nie wiem czego szukam.